The Civil War

Gdy wojna secesyjna wybuchła w 1861 roku, oficerowie Unii i Konfederacji nigdy nie mogli przewidzieć roli, jaką kobiety odegrają w zbieraniu informacji o wrogu. Jednak gdy kobiety z Północy i Południa zaczęły dostarczać krytycznych informacji wywiadowczych na temat wszystkiego, od ruchów wroga po jego strategię wojskową, obie strony zaczęły aktywnie rekrutować je jako agentki. W czasie wojny setki kobiet działały jako tajne agentki, gotowe ryzykować życie, by pomóc swojej sprawie.

Jedną z najskuteczniejszych była szpieg Unii Elizabeth Van Lew – prominentna członkini społeczeństwa Richmond w Wirginii. Ta 43-latka mieszkała z owdowiałą matką w trzypiętrowej rezydencji w stolicy Konfederacji. Wykształcona na Północy, Van Lew była dumna ze swoich korzeni w Richmond, ale żarliwie sprzeciwiała się niewolnictwu i secesji, zapisując swoje myśli w tajnym dzienniku, który trzymała zakopany na podwórku i którego istnienie ujawniła dopiero na łożu śmierci.

„Wierzyła, że odrębna i szczególna rola Wirginii jako architekta Unii wymagała od niej zrobienia wszystkiego, co możliwe, aby zachować i utrzymać kraj”, powiedziała historyk Elizabeth Varon, autorka książki Southern Lady, Yankee Spy. „Ale ona zawsze udawała lojalną Konfederatkę.”

Podczas gdy jej zamożni sąsiedzi świętowali zwycięstwa Konfederatów, Van Lew po cichu skupiła się na pomocy Unii. W ciągu następnych czterech lat wysyłała cenne informacje wywiadowcze oficerom Unii, dostarczała żywność i lekarstwa jeńcom wojennym i pomagała planować ich ucieczki, a także prowadziła własną siatkę szpiegów. „Jest uważana za najbardziej skutecznego szpiega federalnego w czasie wojny”, powiedział William Rasmussen, główny kurator w Virginia Historical Society.

Te triumfy dla Unii jednak ostatecznie kosztowały Van Lew nie tylko jej rodzinną fortunę, ale także jej miejsce jako członka elity towarzyskiej Richmond.

Więzienie Libby

Van Lew zobaczyła swoją pierwszą okazję do pomocy Unii po bitwie pod Manassas w lipcu 1861 roku. Nie mając gdzie trzymać jeńców z Unii, którzy napływali do Richmond, Konfederaci umieścili ich w magazynie tytoniu. Słynne obecnie Więzienie Libby, jak je nazywano, wkrótce stało się znane ze swoich ciężkich warunków, gdzie setki mężczyzn cierpiało z powodu chorób, głodu i rozpaczy.

Van Lew zgłosiła się na ochotnika, aby zostać tam pielęgniarką, ale jej oferta została odrzucona przez nadzorcę więzienia, porucznika Davida H. Todda – przyrodniego brata Mary Todd Lincoln. Van Lew przeszła przez jego głowę i użyła pochlebstw i wytrwałości, aby przekonać gen. Johna H. Windera, aby pozwolił jej i jej matce przynosić więźniom jedzenie, książki i lekarstwa.

Van Lew i jej matka były ostro krytykowane za swoje wysiłki. The Richmond Enquirer napisał, „Dwie panie, matka i córka, mieszkające na Church Hill, ostatnio przyciągnęły uwagę opinii publicznej przez ich wytrwałe uwagi do jankeskich więźniów…. te dwie kobiety wydawały swoje bogate środki w pomaganiu i dawaniu pociechy złoczyńcom, którzy wtargnęli na naszą świętą ziemię.”

Szybko pojawiły się groźby przemocy. „Miałam odważnych mężczyzn, którzy potrząsali palcami w moją twarz i mówili straszne rzeczy”, napisała. „Mieliśmy groźby wypędzenia, groźby pożaru i groźby śmierci”. The Richmond Dispatch napisał, że jeśli Van Lews nie zaprzestaną swoich wysiłków, zostaną „zdemaskowani i potraktowani jako obcy wrogowie kraju.”

Zastraszanie tylko sprawiło, że Van Lew była bardziej zdeterminowana, aby pomóc Unii. Przekazywała więźniom informacje za pomocą naczynia na krem z tajną przegródką i komunikowała się z nimi poprzez wiadomości ukryte w książkach. Przekupywała strażników, aby dawali więźniom dodatkowe jedzenie i ubrania oraz przenosili ich do szpitali, gdzie mogła przeprowadzać z nimi wywiady. Pomagała nawet więźniom w planowaniu ucieczki, ukrywając wielu z nich na krótko w swoim domu.

„Jedną z rzeczy, która sprawiła, że kobiety były tak skuteczne jako szpiedzy w tym okresie, było to, że niewiele osób spodziewało się, że albo zaangażują się w taką 'niekobiecą’ działalność, albo będą miały zdolność umysłową i wytrzymałość fizyczną, aby odnieść sukces”, powiedziała historyk Elizabeth Leonard, autorka książki All the Daring of the Soldier: Women of the Civil War Armies.

Elizabeth Van Lew pisała swoje depesze szyfrem i bezbarwnym płynem. Tutaj pokazany jest jej szyfr. (The Granger Collection, NYC)

Van Lew była jednym z najskuteczniejszych szpiegów Unii. W ciągu czterech lat po cichu przekazywała cenne informacje wywiadowcze oficerom Unii, a nawet prowadziła własną siatkę szpiegów. (The Granger Collection, NYC)

Van Lew była dumna ze swoich korzeni w Richmond, widocznych tutaj w jej trzypiętrowej rezydencji, ale sprzeciwiała się niewolnictwu i secesji. Swoje przemyślenia zapisywała w tajnym dzienniku, który trzymała zakopany na podwórku i którego istnienie ujawniła dopiero na łożu śmierci. (The Granger Collection, NYC)

Union Spymaster

W grudniu 1863 roku dwaj żołnierze Unii, którzy uciekli z więzienia Libby z pomocą podziemnej sieci Van Lwa, opowiedzieli gen. Benjaminowi Butlerowi o Van Lwie. Będąc pod wrażeniem tych opowieści, Butler wysłał jednego z nich z powrotem do Richmond z rozkazem zwerbowania Van Lwa jako szpiega. Van Lew zgodziła się i wkrótce stała się szefową siatki szpiegowskiej Butlera i jego głównym źródłem informacji o Richmond. Zgodnie z instrukcjami, Van Lew pisała swoje depesze szyfrem i bezbarwnym płynem, który stawał się czarny po połączeniu z mlekiem.

Jej pierwsza depesza, z 30 stycznia 1864 roku, informowała Butlera, że Konfederaci planowali wysłać więźniów z przepełnionych więzień Richmond do więzienia Andersonville w Georgii. Jej notatka sugerowała liczbę sił, których potrzebowałby do ataku i uwolnienia więźniów, i ostrzegała go, by nie lekceważył Konfederatów. Butler natychmiast wysłał raport Van Lew do Sekretarza Wojny Edwina Stantona, który zarządził nalot, ale Armia Konfederacji została ostrzeżona przez żołnierza Unii na swojej liście płac i skutecznie odparła atak.

Chociaż ta próba uwolnienia więźniów nie powiodła się, kolejna – tym razem podjęta przez samych więźniów – miała lepszy wynik. 14 lutego 1864 roku stu oficerów Unii uciekło z więzienia Libby, kopiąc tunel pod ulicą – była to jedna z najbardziej śmiałych ucieczek z więzienia w czasie wojny. Niewiele mniej niż połowa została odbita. Zwycięstwo to, choć niewielkie, rozbudziło nadzieje mieszkańców Północy. Van Lew jednak jeszcze bardziej zaangażowała się w pomoc ludziom nadal cierpiącym w więzieniach Richmond, szczególnie w więzieniu Belle Isle, które odwiedziła po ucieczce z więzienia Libby. O swoim pobycie tam napisała: „Przewyższało ono nędzą i obskurnym brudem moje najbardziej żywe wyobrażenia. Długie linie opuszczonych, zrozpaczonych, beznadziejnie wyglądających istot, które w obrębie tego pustego placu patrzyły na nas, tępy głód spoglądał z ich zapadniętych oczu.”

1 marca, żołnierze Unii po raz kolejny próbowali uwolnić więźniów Richmond, ale nie udało się. Dwudziestojednoletni pułkownik Ulric Dahlgren i gen. brygady H. Judson Kilpatrick poprowadzili rajd. Dahlgren, który stracił prawą nogę w bitwie pod Gettysburgiem, zginął w potyczce, a większość jego ludzi dostała się do niewoli. Żołnierze konfederaccy pochowali Dahlgrena w płytkim grobie następnego dnia, ale wrócili i odkopali jego ciało po tym, jak dowiedzieli się, że papiery znalezione przy Dahlgrenie dowodzą, że on i jego ludzie mieli za zadanie zabić prezydenta Konfederacji Jeffersona Davisa. Oburzeni ludzie wystawili ciało Dahlgrena na widok publiczny w zajezdni kolejowej, gdzie przyglądały mu się tłumy gapiów. Brakowało mu drewnianej nogi i małego palca u lewej ręki. Po kilku godzinach jego ciało zostało zdjęte i na rozkaz konfederackiego prezydenta Davisa potajemnie pochowane.

Van Lew była zdegustowana okaleczeniem ciała Dahlgrena i obiecała „odkryć ukryty grób i usunąć jego zaszczytny pył pod przyjazną opiekę.” Poprosiła swoich najbardziej zaufanych agentów do pomocy. Choć Konfederaci nie wiedzieli o tym, jeden człowiek był świadkiem tajnego pochówku i był w stanie powiedzieć agentom Van Lew, gdzie to się stało. Odkopali oni ciało i pochowali je ponownie, dopóki nie mogli bezpiecznie zwrócić go rodzinie Dahlgrena.

Grant’s Greatest Source

Do czerwca 1864 roku siatka szpiegowska Van Lwa rozrosła się do kilkunastu osób. Oprócz agentów w służbie rządowej, polegała ona na nieformalnej sieci mężczyzn i kobiet, czarnych i białych – w tym jej afroamerykańskiej służącej Mary Elizabeth Bowser. Grupa ta przekazywała ukryte wiadomości między pięcioma stacjami, w tym na rodzinnej farmie Van Lew poza miastem, aby uzyskać kluczowe informacje dla Unii. Gen. Ulysses S. Grant powiedział później Van Lew, „Wysłałaś mi najcenniejsze informacje otrzymane z Richmond podczas wojny.”

Po długiej, wyczerpującej kampanii, Grant w końcu zdobył Richmond i Petersburg w kwietniu 1865 roku. Praca Van Lew jako szpiega Unii była bez zarzutu, a ona sama otrzymała osobiste podziękowania od Granta i kilku innych oficerów Unii. Dostała też trochę pieniędzy jako zapłatę za swoje wysiłki, ale znaczna część jej osobistego majątku i cała jej pozycja społeczna przepadły.

Została teraz nazwana szpiegiem – określenie, które uważała za okrutne i niesprawiedliwe. „Nie wiem, jak mogą nazywać mnie szpiegiem służącym własnemu krajowi w jego uznanych granicach… moja lojalność jest teraz naznaczona jako szpieg przez mój własny kraj, za który byłam gotowa oddać życie? Czy to jest honorowe lub uczciwe? Bóg wie.”

Jej koledzy z Richmond nie mogli jej wybaczyć. Napisała: „Trzymana w pogardzie przez ciasno myślących mężczyzn i kobiety z mojego miasta za moją lojalność… Społecznie żyła tak zupełnie sama w mieście mojego urodzenia, jakbym mówiła innym językiem.”

Jej trudności nieco się poprawiły, gdy Grant został prezydentem w 1869 roku i mianował ją naczelnikiem poczty w Richmond, którą to funkcję pełniła przez osiem lat. Ale kiedy Rutherford B. Hayes objął urząd prezydenta, Van Lew straciła pracę i nie miała prawie nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić o pomoc.

Zrozpaczona Van Lew, która miała już 70 lat, skontaktowała się z rodziną Paula Revere’a, jednego z oficerów Unii, któremu pomagała podczas wojny i wnuka słynnego Paula Revere’a. Rodzina ta, wraz z innymi zamożnymi mieszkańcami Bostonu, którym Van Lew pomagała w czasie wojny, regularnie dawała jej pieniądze.

Van Lew przetrwała dzięki tym dochodom aż do śmierci w swoim domu, wciąż jako wyrzutek, w 1900 roku.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.