DAN PADAVONA

Dzisiaj przyjrzymy się autorom podobnym do Stephena Kinga, utalentowanym pisarzom horrorów, których trzeba przeczytać, zanim odkryje ich cały świat.

Niektórzy z tych autorów osiągnęli już wysoki poziom sukcesu i mieli swoje książki w opcji filmowej. Inni pisarze latają pod radarem, lub pływają w ciemnych i bagnistych głębinach, czekając aż ich wyłowisz.

Paul Tremblay

Paul Tremblay jest jednym z moich ulubionych pisarzy nowej szkoły horroru, i nie mogę powiedzieć o nim wystarczająco dużo dobrego. Tremblay pisze trzymające w napięciu, niepowtarzalne historie, które zmuszają do myślenia, nawet jeśli mrożą krew w żyłach.

Na pozór, arcydzieło Tremblay’a, Głowa pełna duchów, jest niesamowitym nadprzyrodzonym horrorem, opowiedzianym z perspektywy Merry Bennett piętnaście lat po tym, jak ksiądz odprawił egzorcyzmy na jej starszej siostrze.

W miarę zagłębiania się w tę historię, zaczynamy kwestionować to, co rzeczywiste i nierzeczywiste. Głowa pełna duchów pogrąża nas w burzliwych wodach rodziny z Nowej Anglii, balansującej na krawędzi własnego zniszczenia, a kiedy historia osiąga punkt kulminacyjny, Tremblay rozdziera nasze serca.

Nie wierzcie ani przez chwilę, że Paul Tremblay jest tylko jednym trickiem. Jego powieść, Zniknięcie w Diabelskiej Skale, jest jednocześnie przerażająca i łamiąca serce, jedna z najbardziej niepokojących powieści, z jakimi zetknąłem się w ostatnim czasie.

Jack Ketchum

Nieżyjący już Jack Ketchum poruszał się po cienkiej linie pomiędzy splatterpunkiem a przemyślanym, literackim horrorem. Podczas gdy graficzne treści opowiadań Ketchuma były często szokujące, tchnął on życie w złożone postacie i sprawił, że nam na nich zależało. Od Hide-and-Seek i Off Season do The Woman, powieści Ketchuma są idylliczną mieszanką starego horroru w kinie drive-in i uczonej, poetyckiej sztuki.

The Girl Next Door Ketchuma jest najbardziej przerażającą powieścią, jaką czytałem, tak niepokojącą, że nie udało mi się zmusić do ponownego przeczytania tego klasyka, mimo że jest to moja ulubiona powieść grozy.

Matthew Brockmeyer

Zeszłej wiosny nie wiedziałem zbyt wiele o Matthew Brockmeyerze, poza tym, że napisał udany debiut horrorowy, Kind Nepenthe, do silnych recenzji.

Zajęło mi to aż do kwietnia 2018 roku, aby dogonić Kind Nepenthe, który wybrałem jako jedną z moich go-to beach reads podczas wakacji na Florydzie. Zdolność Brockmeyera do wciągania czytelników w swoje postacie natychmiast mnie uderzyła, i chociaż nie było jasne, co spotka ich na końcu książki, mogłem zobaczyć pociąg zjeżdżający z torów w zwolnionym tempie od pierwszego rozdziału.

Możesz jeszcze nie znać nazwiska Matthew Brockmeyera, ale będziesz. Kind Nepenthe to prawdziwie mroczny kąsek horrorowej dobroci, a kataklizmiczne zakończenie pozostawi was bez tchu.

Nie przestanę polecać tej powieści, dopóki wszyscy nie poznają nazwiska Brockmeyera.

Jonathan Janz

Jonathan Janz to raczej wyjątkowa bestia w horrorowej menażerii autorów takich jak Stephen King.

Może jest przyjacielem. Śledźcie Janza na portalach społecznościowych, a odkryjecie pobożnego, rodzinnego człowieka, który, gdy przykłada pióro do papieru, tworzy zapadające w pamięć i dające się lubić postacie, które przypominają nam ludzi, na których nam zależy.

Albo może jest diabłem. Kiedy Janz idzie po szyję, ociekający krwią gore, który wymyśla, jest wystarczający, by Edward Lee i John Skipp kiwali głowami z aprobatą… przed zwymiotowaniem.

Jonathan Janz jest jednym z najszybciej rozwijających się pisarzy horroru. Niezależnie od tego, czy wolisz nadprzyrodzony, krwawy horror Exorcist Falls, czy niesamowite Children of the Dark, które łączy coming-of-age z horrorem slasherowym i szaloną inwazją potworów, nie możesz się pomylić z powieścią Janza.

Nick Cutter

Nick Cutter to pseudonim Craiga Davidsona, który pisze również jako Patrick Lestewka.

Przypominam sobie tylko jedną powieść, która przeraziła mnie prawie tak bardzo jak „The Girl Next Door” Ketchuma, a jest nią „The Troop” Nicka Cuttera, o której Stephen King napisał: „The Troop scared the hell out of me.”

I to nie bez powodu.

Od momentu, w którym oszalały na punkcie jedzenia maniak natyka się na bezludną wyspę tymczasowo zajętą przez oddział chłopców uczących się przetrwać w dziczy, The Troop jest całkowicie bezlitosny.

Nie chcę psuć fabuły, ale powiem, że body horror Cuttera jest najwyższej klasy i przerażający. Scena z żółwiem dostarczyła mi emocjonalnego ciosu czystej udręki, którego nie mogę pozbyć się z głowy rok później.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.